sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 4

       Arima obudziła się i poszła się przebrać. Ubrała pidżamę, by matka nic nie podejrzewała i zeszła do kuchni. Nie było jej tam. Zadowolona dziewczyna zrobiła sobie płatki. Zjadła połowę, a resztę wylała do toalety. Spuściła wodę i poszła do pokoju. Włączyła laptopa. Zaczęła grać w jakąś grę. Po południu przyszła jej rodzicielka i powiedziała, że na kolacje przyjdą goście.
- Ubierz się w coś ładnego – dodała, wychodząc, a z kuchni krzyknęła – Zaraz masz przyjść mi pomóc.
Arima westchnęła. Uważała, że matka była naiwna. Ona? Pomóc jej? Chyba śni. Może i by okazała swoje dobre serce i pomogła jej, ale nie wtedy, gdy do domu przyjdą goście. Nienawidziła obcych ludzi. Zresztą w ogóle nie przepadała za ludźmi. Z wielu powodów.
       Wstrząsnęły nią dreszcze. Uderzyła głową w biurko, po czym, wróciła do gry. Matka zostawiła ją w spokoju.
„Szybko rezygnuje” pomyślała dziewczyna. Po godzinie usłyszała dwa męskie głosy. Jeden schrypnięty, drugi młody. Kobieta zawołała dziewczynę na kolacje, ale ta nawet nie odpowiedziała. Nadal siedziała w pokoju. Po około kwadransie do drzwi ktoś zapukał.
- Czego? - zapytała Arima
- Mogę wejść?
- Przebieram się – odpowiedziała i rzeczywiście przebrała się w inne ubrania.
- Już? - zapytał jeszcze raz chłopak.
- Tak – prychnęła
Otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Dziewczyna nie zwracała na niego uwagi. Nadal grała. Odchrząknął. Nie zwróciła na to uwagi. Jednak wkurzała ją jego obecność. W końcu wzięła swój plecak i zaczęła pakować przydatne dla niej rzeczy.
- Co robisz? - zapytał gość
- Idę sobie.
- Idę z tobą.
- Nie! Zostaw mnie i siedź sobie tutaj dalej – powiedziała z pogardą i zeszła na dół. Chłopak poszedł za nią.
- No ale dokąd idziesz?
- Nie twój interes – wyszła. Razem doszli do granicy lasu.
- Czemu tu przyszłaś?
- Czy możesz się w końcu się ode mnie odwalić? - wkurzyła się i brakowało chwili, by mu nie przyłożyła lewym sierpowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz