- Mogę wejść? – Zapytał niepewnie starszy mężczyzna.
- Proszę – Podniósł się i gestem ręki wskazał na krzesło przy biurku. Senri usiadł na łóżku i czekał aż ojciec zacznie rozmowę. Wpatrywał się w swojego prawnego opiekuna, który miał skupiony wzrok w podłogę. Widać było, że jest zakłopotany. Obserwował jego każdy ruch, od przełykania śliny do stukania palcami w kolano. W końcu chłopak nie wytrzymał i sam zaczął rozmowę.
- Więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać? Raczej nie przyszedłeś po to, by tylko sobie posiedzieć
- Tak, racja chciałem Ci o czymś powiedzieć – po krótkiej ciszy w końcu się odezwał. – poznałem pewną kobietę i chce być lepszym ojcem – z determinacją w oczach spojrzał na syna i oczekiwał na jego reakcję.
- Jakoś ciężko mi uwierzyć, że nagle jak za pstryknięciem palców zmienisz się w potulnego ojczulka, ale skoro chcesz zacząć musisz zacząć się leczyć. Powinieneś wiedzieć, że wyjście z nałogu alkoholowego nie jest łatwe. –młody Kakino podniósł się z łóżka i podszedł do ojca –mówisz o tej kobiecie, która tutaj przychodzi i Ci pomaga? – spojrzał mu głęboko w oczy. Ten tylko kiwnął twierdząco głową.
- Mam jeszcze jedno pytanie, które mnie męczy już od jakiegoś czasu. Jakim cudem na robiłeś tych długów? –usiadł z powrotem na łóżku i cierpliwie czekał na odpowiedź. Mężczyzna odwrócił wzrok od oczu syna. Znów był zakłopotany.
- Tak bardzo teraz mi wstyd o tym mówić – można było usłyszeć skruchę w jego głosie. Zakrył twarz w dłoniach lecz po chwili zabrał je. – Zapożyczałem pieniądze tu i tam, nawet nie wiem kiedy zrobiło się tego znacznie więcej. – łza spłynęła po jego policzku. Spojrzał na torbę, w której Senri trzymał strój szermierczy. Chłopak zauważył, że odwrócił wzrok.
- Nigdy nie interesowałeś się szermierką, zawsze mówiłeś, że powinienem robić coś innego. Moja matka lubiła szermierkę, prawda? – również spojrzał na sprzęt. Między nimi zapanowała cisza. Zazwyczaj tak się to kończyło, kiedy zaczynali rozmawiać o matce Senriego.
- Tak, to prawda. Uwielbiała szermierkę, można powiedzieć, że to było jej życie. – Lekko uśmiechnął się na wspomnienie o swojej żonie – Dalej po tych latach zastanawia mnie co nakłoniło ją do tego żeby nas zostawić. Co zrobiłem nie tak? – zerknął na tykający zegarek przed sobą, który wisiał na ścianie. Ojciec chłopaka podniósł się z krzesła i zmierzał w kierunku drzwi.
- Dokąd idziesz? –zapytał, gdy ojciec stał już w progu.
- Mam rozmowę o pracę, nie chce się spóźnić – Nastolatek kiwnął głową na znak tego, że rozumie. Ojciec całkowicie opuścił pokój. Po raz pierwszy od dłuższego czasu rozmowa nie skończyła kłótnią. Był mile tym zaskoczony. Wspomniana przez mężczyznę kobieta widać było, że go zmienia. „Może faktycznie chce być lepszy, pożyjemy, zobaczymy” pomyślał i udał się na dol do kuchni by coś zjeść. Gdy otworzył lodówkę zobaczył, że w niej znajduje się kilka składników. Mało komu to mówił, ale potrafił dobrze gotować. Posiadając mięso i kilka warzyw potrafił przyrządzić dobry gulasz i do tego placki ziemniaczane. Zanim usmażył wszystkie placki wrócił jego ojciec z kobietą.
- Witaj Senri, co tak pachnie? - odezwał się wchodząc z „partnerką” do kuchni.
- Cześć, zrobiłem placki po węgiersku, zjecie? – zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy. Oboje chętnie przytaknęli twierdząco głową i usiedli do stołu. Chłopak podał im posiłek i po chwili w trójkę jedli obiad.Po skończonym posiłku kobieta nalegała, że pomoże chłopakowi pomyć naczynia. Ten bez zastanowienia przyjął jej pomoc.
- W ramach rekompensaty za tak pyszny posiłek, zapraszam Was do siebie na kolacje. – niewiaście nie schodził uśmiech z twarzy. Wyglądała na sympatyczną osobę. Umówili się na godzinę 19. Kobieta wróciła do siebie żeby wszystko przygotować. Panowie mieli 4 godziny do spotkania, wiec spokojnie mogli sobie wyciągnąć ubrania. Po godzinie 17 zaczęli się przygotowywać. Senri wziął szybki prysznic. Swoje włosy zostawił w nieładzie. Ubrał się w luźne jeansy i jasną koszule. Podobnie było z jego ojcem tylko ten ubrał na siebie marynarkę i odpowiednie spodnie do góry. Lekko po 18 wyszli z domu i udali się na przystanek gdzie czekał na nich środek transportu – metro. Wsiedli i usiedli na wolnych siedzeniach. Po 30 minutach opuścili jeden z wagonów i ruszyli w stronę domu pani Risuko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz