Tokino dokończył swoje ćwiczenia i udał się do swojego
pokoju, by tam przez resztę dnia wertować dzieła dotyczące prawa i władzy.
Gdzieś w najciemniejszym rogu najmniej widocznej półki leżała płyta o tytule
„Holy Diver”. Tamare nienawidził jakiejkolwiek muzyki oprócz dzieł klasycznych
artystów. Wszystko inne szufladkował jako typ kultury który on sam nazywał jako
plebejską. Sam album był tam tylko dlatego, że uosabiał drugą tożsamość
młodzieńca. W końcu to jako Holy Diver wychodził na ring by tam niszczyć swoich
przeciwników. Wybrał akurat taki pseudonim, gdyż nie chciał, by kojarzono go z
wyższymi warstwami. Poza tym, wydawało mu się to chwytliwe i pasujące na
przydomek wojownika. Ten dzień nie bardzo układał się po myśli Tokino, miał
więc nadzieję, że swoją złość wyładuje w Hexagonie. Nastała noc, szofer
podjechał i zawiózł chłopaka na miejsce. I tym razem wielu śmiałków próbowało
zdetronizować mistrza. Skończyło się na krwawej miazdze. Nawet pomimo
specjalnych wyzwań, które sam Diver narzucił na siebie, nikomu nie udało się
choćby go tknąć. Napędzało to tylko bardziej nieustępliwego pięściarza.
„Wygrywa Holy Diver”, ogłosił anonsjer ringowy. Tokino tradycyjnie zmierzył
całą widownię wzrokiem. Powoli obracając się, patrzył i w myślach komentował.
„Menele, dziwki, menele, dziwki, chłopak, dziewczyna, menele…”
Zatrzymał się na chwilę. Wcześniej nie widział tych osób. Wyglądali zbyt schludnie jak na tradycyjną widownie. Na pewno też nie byli związani z organizatorami. Twarz chłopaka zapamiętał, zanim zwrócił wzrok na dziewczynę ta była już odwrócona plecami. Zaniepokoiło go to lekko, ale zdecydował nie zwracać na to większej uwagi.
Zatrzymał się na chwilę. Wcześniej nie widział tych osób. Wyglądali zbyt schludnie jak na tradycyjną widownie. Na pewno też nie byli związani z organizatorami. Twarz chłopaka zapamiętał, zanim zwrócił wzrok na dziewczynę ta była już odwrócona plecami. Zaniepokoiło go to lekko, ale zdecydował nie zwracać na to większej uwagi.
Następny dzień zaczął się jak każdy dzień Tokino Tamare.
Wstał, zjadł śniadanie, ubrał się stosownie i udał się do kancelarii.
Zastanawiał się, czy sprawa z zadłużonym człowiekiem znajdzie swój ciąg dalszy.
Nie mógł doczekać się dalszego gnębienia, dawania nadziei i zmieniania jej w
rozpacz. W razie wystąpienia jakichś niedogodności zawsze mógł się wyładować w
Hexagonie. Po kilku chwilach pracy otworzyły się drzwi do kancelarii. Młodzieniec
zauważył starszego człowieka – dłużnika. Spojrzał na drugą osobę, która weszła
razem z nim. Zbladł natychmiastowo. Był to ten sam młodzieniec, którego widział
po swoich walkach. Dotychczas nie istniało jakiekolwiek zagrożenie zdradzenia
tożsamości Holy Divera, toteż organizatorzy, których czujność została uśpiona,
postanowili zaoszczędzić na ochronie. Chłopak od razu pomyślał, że wypada
zorganizować im samobójstwo. Przez chwilę ten dumny student prawa, aspirujący
do władzy nad światem, bał się. Szybko próbował wymyślić, jak pozbyć się
niespodziewanej przeszkody. Odzyskał jednak po chwili spokój ducha. „Przecież
to plebs”, pomyślał. Przypatrzył się i dostrzegł coś, co wprawiło go z kolei w
ekscytację. „Wojownik!” Tokino był w stanie dostrzec osobę, która para się
walką. Spędził wystarczająco dużo czasu w kręgach sztuk walki, by rozpoznać kogoś,
kto walczył. I kto był w tym dobry. A ten gość miał w sobie coś. Tamare miał
nagle niesamowicie dobry humor. W końcu mógł znaleźć sobie godnego rywala!
Postanowił przy okazji oszczędzić dłużnika i przy rozmowie z nim zachowywać się
miło i dalej dać nadzieję na pozytywne rozpatrzenie sprawy. Wziął od ich obu
kurtkę, przy czym w kieszeni kurtki młodzieńca zamieścił krótką wiadomość.
Napisał ją ukradkiem, swoim ładnym, dystyngowanym pismem. Informacja była
krótka. „Dzisiaj w nocy, 22:00, las przed tą dzielnicą.” Weszli do małego
pokoju, gdzie zostały dogadane warunki spłaty zadłużenia. Sam młody prawnik był
zaskoczony swoją postawą. Warunki były korzystne dla dłużnika. Ale myślami
Tokino był tylko przy wieczorze, chciał się zmierzyć z godnym przeciwnikiem a
jednocześnie udowodnić sobie, że może wyjśc zwycięską ręką z nieoczekiwanych
sytuacji. Chciał usunąć przeszkodę, w sobie właściwy sposób. Spotkanie szybko
się zakończyło, jego praca w tym dniu również. Przez resztę dnia chłopak nie
wychodził z siłowni, odpuścił nawet obiad. Krótko przed 22:00 wymknął się z
domu. Szofer był zawiadomiony o jego wcześniejszej eskapadzie i zabrał go na
obrzeża lasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz